Dlaczego ludzie chcą mieć dzieci?
Skąd w nas, ludziach, potrzeba posiadania dzieci? Jakbym miała zapytać, dlaczego chcesz mieć dzieci, to jaka byłaby Twoja odpowiedział? Może coś o radości, spełnieniu, bliskości, satysfakcji pomimo ogromu pracy i wyrzeczeń, a nawet może o jakieś formie kreowania przyszłości.
Królowa lęków, a argumenty racji
A jakbym powiedziała, że chęć posiadania dzieci to jest obrona przed lękiem, głównie przed królową lęków – śmiercią. Właśnie. Chcemy mieć dzieci z dwóch powodów: z chęci emocjonalnej i z chęci materialnej. Czyli chcemy przekazać część siebie dla ludzkości, jakiś kawałek nieśmiertelny oraz część materialna, czyli chcemy przekazać dobra komuś kto po nas dziedziczy, żeby „nie poszły na zmarnowanie”.
Co takiego dzieje się, że rodzi się w nas potrzeba dzieci, a może jest wręcz odwrotnie, obserwując współczesne trendy, że nie chcemy ich mieć?
Często racjonalne argumenty np. "boję się odpowiedzialności", „jeszcze nie mogę zagwarantować dziecku odpowiednich warunków”, „nie podołam wydatkom związanym z wychowaniem”, „chcę dalej zdobywać wiedzę czy umiejętności” – zasłaniają ten prawdziwy argument. Ponieważ zdecydowanie łatwiej powiedzieć to wszystko w gronie rodziny czy znajomych, niż przyznać się: słuchajcie, boję się: "boję się mieć dzieci, dlatego że mam za sobą trudne doświadczenia; boję się, że moje dziecko spotka podobny los."
Ale gdy dotrzemy do sedna problemu i odkryjemy rdzeń, to jesteśmy na dobrej drodze, żeby przepracować lęk, żeby zmienić coś w swoim życiu. Bo to ważne, abyśmy potrafili przyznać: "Ok, dzieci są fajne, ale boję się". Wówczas wystarczy praca nad obniżeniem lęku, tak aby zmianie uległo nastawienie: "Ok, dzieci są fajne. Zdecyduję się na to. Podejmę ten trud."
Źródło i zmiana postawy
Może być i tak, że jest ktoś, kto przez całe lata był przekonany o tym, że nie chce mieć dzieci. Miał listę racjonalnych argumentów. Część z tych argumentów wygasła, bo powiedzmy skończył studia, znalazł drogę zawodową, w miarę stabilną finansowo, ale to przekonanie, o tym, że „nie chce dziecka” nadal jest bardzo silne? Czy to dojrzewanie, dorastanie do własnej rodziny, do tego, ze podołamy wyzwaniu jest możliwe? I tu znowu warto przyjrzeć się faktom. Bo przecież to przekonanie ma gdzieś swoje źródło? Nie urodziliśmy się z przekonaniem, że sami nie będziemy mieć dzieci. Ono powstało pod wpływem naszych doświadczeń często też wczesnodziecięcych, dziecięcych, nastoletnich. I jeżeli dotrzemy już do tego przekonania, gdy je sobie uświadomimy, to możemy coś z tym zrobić.
Jednak doświadczenie pokazuje, że rzadko trafiają ludzie gotowi na to, żeby pracować nad kwestią "Ok, chcę mieć dzieci, ale się boję". Raczej trafiają "Jest mi źle, jest mi ciężko, nie radzę sobie ze sobą, jest mi trudno żyć", a gdzieś w kolejnych odsłonach, w kolejnych spotkaniach z terapeutą, wychodzą często tematy dzieci i ktoś mówi „pewnie z tego powodu nie mam jeszcze dziecka, a tak naprawdę to chciałabym mieć, ale się boję”. Nikt nie przychodzi do psychologa, terapeuty i mówi: "Chcę mieć dzieci." "Boję się. Chcę nad tym pracować, bo np. mąż bardzo chce mieć dziecko." Nie. Najczęściej przychodzą pary na terapię małżeńską i mówią: "nie dogadujemy się"; "mamy kryzys w małżeństwie." A potem wychodzi, że jednym z problemów jest po prostu chęć posiadania dziecka przez jedno z partnerów, a drugie nie jest gotowe, a za tym brakiem gotowości bardzo często stoi właśnie lęk.
Odkładanie i oczekiwania
I tu przechodzimy do raportu „Nastawienie do decyzji prokreacyjnych o pierwszym dziecku”. Ponieważ z badań wynika, że młodzi dorośli (do 28 r.ż.) faktycznie często podkreślają racjonalne powodach dotyczące odłożenia decyzji o dziecku z powodu np.: studiów, stabilizacji finansowej – i tu podkreślmy, że są to dobre, przemyślane postawy, jednak które bardzo łatwo je wypowiadać.
Musimy zdawać sobie sprawę z siły umysłu. Mózg przecież wpływa, ba nawet można powiedzieć steruje naszym ciałem. I tutaj z jednej strony są problemy związane z psychiką, bo taka kobieta ewidentnie cierpi, bo chce zajść w ciążę, a jednocześnie podświadomie nadal w niej jest brak gotowości na podjęcie decyzji o dziecku.
To odkrycie może być trudne, ale może być też budujące. Czasem nawet przerażające, bo ktoś już w trakcie terapii uświadamia sobie ciężar przeszłości, wówczas w pracy terapeutycznej zwraca się uwagę na to, aby zobaczyć dobre strony nawet tych ciężkich przeżyć. Warto zauważyć, że te trudne rzeczy, te ciężkie przeżycia uczą nas, uszlachetniają czasami, uczą pokory, uczą takiego też zwykłego doświadczenia życiowego. Często pacjent osoba w gabinecie mówi "Faktycznie, dałem radę. Za mną tak trudne przeżycia. To znaczy, że mam siłę, że mimo wszystko gdzieś przetrwałem"; "Przeszedłem te trudne doświadczenia i nauczyły mnie, że nieważne co mnie spotka, ja dam radę." Albo "że mogę liczyć na swoją rodzinę" albo "że mogę liczyć na przyjaciół."
I wówczas budzi się nadzieja, ale też pewnego rodzaju zaufanie, które też może mieć wpływ na dzietność. Bo gdy pojawia się zaufanie, to wówczas chętniej „ryzykujemy”, tzn.: ryzykujemy tę niepewność posiadania dzieci, bo to jest przecież wielka niewiadoma. A pamiętajmy, że każda decyzja, szczególnie ta związana z niewiadomą budzi w nas lęk.
Magdalena Ossowska
red. i oprac. Dawid Radomski
#dbamoswiatisiebie #dosis #fezip #PoPierwszeRodzina #RodzinaToSiła #Rodzina #MRiPS #rodzina #ojcostwo #macierzyństwo #rodzinajestnajważniejsza #troska #pokolenieY #PokolenieZ #badania #rodzicielstwo #dziecko #mama #tata #ojciec #miłość #dzieci #dziecko #dzieckowdrodze #pierwszedziecko